Przywalenie w asfalt.
Rower działa, hamulec czasem lubi nawalić, ale jakoś się da jeździć. Jest tylko trochę niestabilny, bo goniąc samochód (ok 50 km/h) przywaliłem porządnie w asfalt. Ratując rower (nie ma ryski) rozwaliłem głowę, bark, łokieć, nadgarstek, biodro i troche obiłem nerkę i żebra. Przynajmniej tata potwierdził, że jestem jego synem i nie potrzeba robić badań DNA.
Dzień był jednak tak wspaniały, że opłukałem się tylko w jeziorze i jeździłem dalej :-)
Z ziemi pozbierała mnie piękna istota, którą chciałem przeprosić za to, że przeżyła taki szok., To się jednak czasem zdarza. Dzięki za ratunek i troskę :*
Dzień był jednak tak wspaniały, że opłukałem się tylko w jeziorze i jeździłem dalej :-)
Z ziemi pozbierała mnie piękna istota, którą chciałem przeprosić za to, że przeżyła taki szok., To się jednak czasem zdarza. Dzięki za ratunek i troskę :*
2 komentarze:
Czyli tata mimo wszystko miał wątpliwości? xD
Fajnie, nie? ;>
Prześlij komentarz