poniedziałek, 30 października 2006

Z serca płyną łzy.

Na twarzy uśmiech,
A z serca płyną łzy.

W ciemnym pokoju.

Wśród ludzi niby wszystko ok.
Markujesz sztuczny uśmiech im.
Jeszcze tym!
I tamtym!
And now everybody fakes a smile!

Ale wracasz do domu, do ciemnego pokoju
I łza spływa po policzku, jak po szybie kropla deszczu.

niedziela, 29 października 2006

Zatapiamy smutek leśnym dzbanem.

Znów siedzimy wszyscy na Wałach Chrobrego. W kółeczku krąży nalewka porzeczkowa. Każdy pije po łyku i podaje dalej.

Siedzę z boku. Znowu izoluję się od tych ludzi. Oni mnie nie rozumieją ani ja ich, ale przynajmniej o nic się nie pytają tylko podają mi nalewkę. W tym świecie na zewnątrz nas jest dla nas za trudno. Nie radzimy sobie. Ja sobie nie radzę.

Ja kupiłam tą nalewkę. Musiałam. Trzeba zapić doła, który ostatnio ciągle mnie dręczy i nęka. Nie wiem, czemu.

Chociaż nie, wiem czemu mam doła.

Autor: Kres_Ka "Dawid".

piątek, 27 października 2006

Na złość.

I komu tak na prawdę zrobiłem na złość?
'Im'?
Czy sobie.

Przyćpani idioci ideałami?

Czy naprawdę waszymi ideałami są przyćpani idioci?

Czytaj całość!

Autor: esborrany "Sorrowful beholding".

Piękno na podstawie fragmentów Uczty Platona.

Mało kto potrafi przeniknąć najskrytsze tajemnice Erosa. Ważne jednak by bardziej cenić piękność ukrytą w duszach iż tę, która w ciele mieszka.

Od samego urodzenia człowiek podąża wzrokiem za pięknem, za pięknymi ciałami. I jeśli tylko wyrośnie prawidłowo, pokocha jedno z tych ciał. I myśleć i zachwycać się nim będzie. A jeśli dobrze oczy otworzy, to w innych ludziach to samo piękno dostrzeże, a wtedy zacznie wszystkie ciała piękne kochać. I ten gwałtowny żar, do niegdyś wyjątkowego ciała, zacznie przygasać.

Kochasz tylko zewnętrzne piękno – żeś głupi jak dziecko.


Jeśli w kimś duszę zdrową znajdziesz, to choćby jego ciało nieszczególne było, wystarczyć powinno ci to i kochać zacząć powinieneś, i troszczyć się, i wtedy swe myśli o pięknie płodzić. Z czasem bowiem trzeba ujrzeć piękno ukryte w czynach i spostrzec, że i ono jest takie same u wszystkich. Wtedy piękno ciał uznasz za małe i znikome.

A gdy do końca drogi miłości będziesz dobiegał, nagle cud ci się odsłoni (Bowiem kto dorośnie do wyższej szkoły Erosa, godzien jest znać tajemnicę raju. Ten nie będzie już niewolniczo wisiał bez celu, nie będzie ślepo kochał piękna jednego. Nie! On na pełne morze piękna wypłynie.):

Piękno samo w sobie, ono samo w swojej istocie. To do niego dążyłeś całe życie, teraz odsłoni się przed tobą, obejrzysz piękno doczesne i wieczne, to które się nie rodzi i które nie ginie. Nie jest z jednej strony piękne, a z drugiej szpetne, ani raz takie, a później odmienne. Ono nie rozwija się ani nie więdnie. I nie ukaże ci się piękno niby twarz albo ręce jakie, lub jakakolwiek cząstka cielesna, ani jako słowo, ni wiedza jakakolwiek, ani jako cecha jakiegoś, powiedzmy, stworzenia, ani czegokolwiek innego. Tylko piękno samo w sobie.

Właśnie tędy biegnie naturalna droga miłości, czy ktoś sam po niej idzie, czy go drugi prowadzi: od takich pięknych ciał z początku ciągle się człowiek ku temu wznosi, jakoby po szczeblach wstępował.

Na tym szczeblu,
Na tym szczeblu dopiero życie jest coś warte:
Wtedy, gdy człowiek piękno samo w sobie ogląda.

Bashed and inspired of: Platon "Uczta" - fragmenty w przekładzie Władysława Witwickiego.

Slums Attack >> I nie zmienia się nic

...nie mogę się nadziwić, że ja doczekam tego dnia....

Przejrzyjcie i zrozumcie, nie chce mi się tego kroić.


Nie zmienia się nic
Nie zmienia się nic, nic, nic
Dalej trzeba żyć

Wszystko wkurwia dookoła, egzystować dalej trzeba
Nie wołam o pomstę do nieba - tutaj nie ma przebacz
Podejdź do nas, weź zobacz to życia szkoła
Uliczna ostoja czasami chroni jak zbroja
Kiedy indziej naraża, bo czasami tak się zdarza
Nie rwę kartek z kalendarza jak ludzie na zasiłku
Bida na kresce w spożywczym żywność na zapisy w notesiku
Lub zeszycie - tak życie idzie, tak się toczy życia dramatyczne losy
Smutne chwile plus kałuża łez, nie trzeba łżeć jak pies
Znów wkurwiony rzucam wers, bo znów się napatrzyłem
Nie pytaj gdzie z kim byłem, swoje kurwa przeżyłem
Obserwacja na stałe, pierdolę gorzkie żale
Niczego nie żałowałem nawet gdy żałować chciałem
Kolejny pijany balet tyle wad ile zalet
W tym stanie zawsze wale, frustracja bije w zenit
Ważny każdy grosz w kieszeni w boju nie zwyciężeni
Bezlitosna rzeczywistość w tych realiach trzeba przeżyć

I nie zmienia się nic - dalej trzeba żyć
I nie zmienia się nic
I nie zmienia się nic - dalej trzeba żyć
Ja tak to właśnie widzę, może ty widzisz różnicę
I nie zmienia się nic - dalej trzeba żyć
I nie zmienia się nic, nic

I nie zmienia się nic, dalej chcę tu być
Wiem ze utrudniają, kurwy zawsze się zdarzają
Jak zgadają się razem w kupie staną to kozaczą
Potem dziwnie się patrzą gdy najebiesz takiego
Już za psami biega, dzwoni, mundurem się broni
Konfident znienawidzony, świeci, węszy, niech się boi
Trzeba wystrzegać się gnoi już nie długo będzie po nich
To nie mrzonka, słowo pocisk, pięści w ruch to dobry odcisk
Na mordzie i psychice biję bo nienawidzę
Oczyszczamy kamienice pozdzierane, ale krzyczę
Zeszmacone charaktery sprzedajecie frajery
Udajecie obywateli, którzy obowiązek wypełnili
To dla was te rymy, to o was skurwysyny
Wyrządzasz nam krzywdę to i my ci wyrządzimy
I damy ci przykład jak twe prawo obchodzimy
Gładko, a i z nami nie ma łatwo
Dzień dobry pani sąsiadko jebana szpiegowska siatko
Mówisz jesteś dobrą matką, dobrym człowiekiem
No to powiedz co tu robisz, w czym znajdujesz uciechę
Interesuj się sobą a nie wcinaj mi się w eter

I nie zmienia się nic - dalej trzeba żyć
I nie zmienia się nic, nic
I nie zmienia się nic - dalej trzeba żyć
Ja tak to właśnie widzę, może ty widzisz różnicę
I nie zmienia się nic, nic, nic

Przysadzisz się do dziczy to atanda cię oćwiczy
W dzisiejszych czasach chciałeś na coś więcej liczyć
Wkurwienie (wkurwienie) cały czas coś się dzieje
Na każdej przecznicy sfrustrowane uderzenie
Stać na winklu, rozpracować, wszystko na tacy podać
Nic ująć nic dodać, ciężko na sukces pracować
Szara strefa, parę ulic, mały obszar, ale nasz
Gadki z ludźmi twarzą w twarz ty też pewnie to znasz
Nie sięgam po więcej, bo upierdolą ręce
Bardzo dobrze znam zasady w tej niebezpiecznej gierce
Wielu w przyszłość nie patrzy, olewają konsekwencje
Na gończych listach zawsze podnoszą frekwencję
W długach sporo problemów, wielu na śliskim procencie
Ja w to nie wchodzę, wolę przyklepać w męce
Do następnej fuchy, bo na to nigdy głuchy
Ważne dochodowe ruchy, złapią nie okażę skruchy
Wiecznie nie spokojne duchy przez marzenia o bajce
Wyśnionej Jamajce, dzikie szalone tańce
A tu w murach skazańce, pyry nie pomarańcze
Ale kocham to życie, sposób upatruje w walce
Wygrywam i przegrywam, bo blaszek jest sporo
Lecz na szali też zwycięstwa, one raczej górę biorą
Szamażewo u Działka w parku czy pod szkołą
Ludzie trzeba dać radę, czy jest źle czy wesoło

I nie zmienia się nic - dalej trzeba żyć
I nie zmienia się nic, nic, nic
I nie zmienia się nic - dalej trzeba żyć
Ja tak to właśnie widzę, może ty widzisz różnicę
I nie zmienia się nic - dalej trzeba żyć
I nie zmienia się nic, nic, nic
I nie zmienia się nic - dalej trzeba żyć
I nie zmienia się nic - dalej trzeba żyć
I nie zmienia się nic - dalej trzeba żyć
Dalej trzeba żyć, dalej trzeba żyć
I nie zmienia się nic, nic, nic

Autor: Slums Attack "I nie zmienia się nic".

czwartek, 26 października 2006

Pierdole to już nie chce!

Jeszcze wczoraj ten syf to dla Ciebie była rzecz ważna, dziś zbywasz na to, rzucając w kąt przykrywając szmatą.. A ja twardo przy swoich postanowieniach murem stoję, choć nikt ich nie docenia.

Żyjemy w krzywdach i zbrodniach przeciw ludzkości. W społeczności, która coraz częściej się na nas wypina, poniża, zniewala, ma w dupie. Moralne ludobójstwo. I co w tedy? Koniec jesteś trupem. Trudno wiem jedno, rzeczywistość trudna. Koniec narzekania, całe życie jest wolność i niech tak już zostanie.

Tu moje miasto, tutaj żyję i mieszkam. Tu niesprawiedliwość, ludzki dramat i chciwość. Tu także miłość, lojalność i szacunek.

Moja wartość to nie chajs, tylko moja społeczność. To szacunek moich ludzi, więc ja dupy nie daję. Minęło parę lat, powoli dostrzegam horyzont. Dostrzegam jakieś perspektywy, by dalej żyć i nie spierdolę tego. Proste że mogę, ja wszystko mogę, człowieku masz to jak w banku. Pierdolę ranking i te power fakes, z tego się śmieję. Masz mnie tu autentyk w drodze po nadzieję i spełnienie marzeń na lepsze życie.

Choć nadal jestem szczurem i żyje jak szczur, nic to przecie. Robie to co chciałem, i choć z różnym skutkiem, to nie nawalam, to inni dają ciała. Robiąc wciąż w nielegalu, w biedzie i skandalu. Pierdole to już nie chce! Zbyt wiele przeszedłem, już nie jestem młodzieńcem. Pierdole to nie chce!

Szanuję to wszystko co miałem, pamiętam nie zapomnę, nie zapomnę pamiętam o wszystkich dobrodziejstwach i o wszystkich przekleństwach. Co w życiu mnie spotkało, a no co jeszcze czekam. Pamiętam nie zapomnę, nie zapomnę pamiętam. Choć cena jest tu ważna się nie zmieniam!

Łamiąc standardy i sztuki przeżycia w mieście, próbując wyrwać się z tłumu, być innym. Wierzcie, warto mimo nieustającego wiatru w oczy. Kiedyś będziesz dumny, że całe życie przeżyłeś na własny rachunek. Na lepsze Ci życie wyjdzie bez pomocy fałszywych ludzi. Trzeba się 'autsajderować'.

Nieuczciwy skurwysyn nie pozbawi nas marzeń!

Bashed and inspired of: DJ Zel Feat. Peja"Każdego Dnia".

Bez pierdolenia, coś na temat dla mych ludzi.

I gdy wszystkie światła gasną,
wychodzę z klatki, z cienia
na ulice. I z miną wredną,
choć za to trafiam w samo sedno
i spuszczam ci dziwko kolejny liryczny wpierdol.

I to ja jestem draniem.

Bashed and inspired of: DJ Zel Feat. Peja"Każdego Dnia".

Więcej szczęścia mają umierający.

Chyba więcej szczęścia mają
nie co ci się rodzą,
a ci co umierają.

Autor: happysad"Ja do ciebie".

Gdzie człowiek tam stres.

Co dzień, każdego dnia
życie do przodu gna,
tu gdzie człowiek tu stres–
-jak brat z bratem razem.

Bashed and inspired of: DJ Zel Feat. Peja"Każdego Dnia".

W chuj kurwa.

  • [18:05] "W huj kurwa"

  • [18:08] "W huj kurwa jebac wszystko i tak nie ma znaczenia :((((((((((("

  • [18:31] "Poszedlem w pizdu moze kiedys tu wroce"

  • [18:43] "Po huj gdzies chodzic i tak to nic nie pomoze... kurwa"

  • [18:43] "Po huj gdzies chodzic i tak to nic nie pomoze... kurwa ide spac"

  • [19:05] "W huj kurwa jebac wszystko i tak nie ma znaczenia :((((((((((("

  • Bashed and inspired of: Record from someone internet communicator.

    Jestem tu, bo...

    Jestem tu, bo to miejsce,
    gdzie nie ma związków zawodowych,
    kościołów ani radnych.

    Autor: Wikipedysta:Shaqspeare.

    Bądź mężny, nieugięty, srogi!

    English:
    Be bloody, bold, and resolute; laugh to scorn
    The power of man, for none of woman born
    Shall harm Macbeth.

    Author: William Shakespeare "MACBETH", ACT IV, SCENE I (87-89).


    Polski:
    Makbet! bądź mężny, nieugięty, srogi,
    Gardź siłą ludzką i skrytymi wrogi,
    Z tych bowiem, których rodziła kobieta,
    Nikt potężnego nie zmoże Makbeta.

    Autor: William Shakespeare "Makbet", Akt IV, Scena pierwsza, w przekładzie Józefa Paszkowskiego.

    środa, 25 października 2006

    W ponurych tylko marzeń towarzystwie.

    English:
    How now, my lord! why do you keep alone,
    Of sorriest fancies your companions making,
    Using those thoughts which should indeed have died
    With them they think on? Things without all remedy
    Should be without regard: what's done is done.

    Author: William Shakespeare "MACBETH", ACT III, SCENE II (10-14).


    Polski:
    (...) Czemu tak samotny,
    W ponurych tylko marzeń towarzystwie?
    Żywiący ciągle owe myśli, które
    Powinny były umrzeć razem z tymi
    Co je wzbudzają. Na co nie ma środka,
    Nad tym się nie ma i co zastanawiać;
    Co się raz stało, już się nie odstanie.

    Autor: William Shakespeare "Makbet", Akt III, Scena druga (wersy: 11-17), w przekładzie Józefa Paszkowskiego.

    Ja pierdolę, kurwa.

    Boję się rano wstać.
    Boję się dnia.
    Codziennie
    Rano boję się otworzyć oczy
    Ze strachu prze świtem.
    Zupełnie nie wiem co zrobić z nadchodzącym dniem.

    No nie mogę.

    O kurwa.
    W imię ojca, i syna, i duch świętego. Amen.


    Mam niby jakieś obowiązki, a przecież
    Pustka,
    Jakby zupełnie nie miało znaczenia czy wstanę, czy nie wstanę.
    Czy zrobię coś, czy nie zrobię.

    Ja pierdolę.

    Higiena,
    Jedzenie,
    Praca,
    Jedzenie,
    Praca,
    Palenie,
    Proszki,
    Sen.

    Ja pierdolę, kurwa.


    Download .mp3 (650 KB) [RapidShare]
    Download .mp3 (650 KB) [WyślijTo]

    Author: "Dzień Świra".

    Nic na odpierdal.

    Jeśli już coś robisz, to rób to tak, że jak się odwrócisz to nie zobaczysz za sobą gówna tylko porządnie wykonaną robotę. Coś, czego nie będziesz musiał się wstydzić. Tak, abyś mógł śmiało podnieść głowę do góry i z dumą przejść przez tłum.

    Czy można uciec przed losem?

    Tragedia Edypa to także metafora ludzkiego losu, a więc jego historia posiada wartość ponadczasową. Sofokles niewątpliwie podkreślił znikomość życia, niemożliwość osiągnięcia szczęścia i konieczność cierpienia.

    Człowiek to igraszka w rękach Bog|a|ów i losu.

    Być może lepiej nie znać swojego przeznaczenia i dzięki temu zapewnić sobie (choćby pozorny) spokój. Pycha, lekceważenie i igranie z losem może niewątpliwie wywołać gniew Bog|a|ów i przyspieszyć naszą zgubę.

    To be or not to be kurwa.

    English:
    To be, or not to be: that is the question:
    Whether 'tis nobler in the mind to suffer
    The slings and arrows of outrageous fortune,
    Or to take arms against a sea of troubles,
    And by opposing end them? To die: to sleep;
    No more; and by a sleep to say we end
    The heart-ache and the thousand natural shocks
    That flesh is heir to, 'tis a consummation
    Devoutly to be wish'd. To die, to sleep;
    To sleep: perchance to dream: ay, there's the rub;
    For in that sleep of death what dreams may come
    When we have shuffled off this mortal coil,
    Must give us pause: there's the respect
    That makes calamity of so long life;
    For who would bear the whips and scorns of time,
    The oppressor's wrong, the proud man's contumely,
    The pangs of despised love, the law's delay,
    The insolence of office and the spurns
    That patient merit of the unworthy takes,
    When he himself might his quietus make
    With a bare bodkin? who would fardels bear,
    To grunt and sweat under a weary life,
    But that the dread of something after death,
    The undiscover'd country from whose bourn
    No traveller returns, puzzles the will
    And makes us rather bear those ills we have
    Than fly to others that we know not of?
    Thus conscience does make cowards of us all;
    And thus the native hue of resolution
    Is sicklied o'er with the pale cast of thought,
    And enterprises of great pith and moment
    With this regard their currents turn awry,
    And lose the name of action.--Soft you now!
    The fair Ophelia! Nymph, in thy orisons
    Be all my sins remember'd.

    Author: William Shakespeare"Hamlet".


    Polski:
    Być albo nie być - oto jest pytanie.
    Kto postępuje godniej: ten, kto biernie
    Stoi pod gradem zajadłych strzał losu,
    Czy ten, kto stawia opór morzu nieszczęść
    I w walce kładzie im kres? Umrzeć - usnąć -
    I nic poza tym - i przyjąć, że sen
    Uśmierza boleść serca i tysiące
    Tych wstrząsów, które dostają się ciału
    W spadku natury. O tak, taki koniec
    Byłby czymś upragnionym. Umrzeć - usnąć -
    Spać - i śnić może? Ha, tu się pojawia
    Przeszkoda: jakie mogą nas nawiedzić
    Sny w drzemce śmierci, gdy ścichnie za nami
    Doczesny zamęt? Niepewni, wolimy
    Wstrzymać się chwilę. I z tych chwil urasta
    Długie, potulnie przecierpiane życie.
    Bo gdyby nie ten wzgląd, któż by chciał znosić
    To, czym nas chłoszcze i znieważa czas:
    Gwałty ciemiężców, nadętość pyszałków,
    Męki wzgardzonych uczuć, opieszałość
    Prawa, bezczelność władzy i kopniaki,
    Którymi byle zero upokarza
    Cierpliwą wartość? Któż by się z tym godził,
    Gdyby był w stanie przekreślić rachunki
    Nagim sztyletem? Kto by dźwigał brzemię
    Życia, stękając i spływając potem,
    Gdyby nam woli nie zbijała z tropu
    Obawa przed tym, co będzie po śmierci,
    Przed nieobecną w atlasach krainą,
    Skąd żaden jeszcze odkrywca nie wrócił,
    I gdyby lęk ten nie kazał nam raczej
    Znosić zło znane niż rzucać się w nowe?
    Tak to świadomość czyni nas tchórzami
    I naturalne rumieńce porywu
    Namysł rozcieńcza w chorobliwą bladość,
    A naszym ważkim i szczytnym zamiarom
    Refleksja plącze szyki, zanim któryś
    Zdąży przerodzić się w czyn. - Ale cicho,
    Piękna Ofelia! - Nimfo, w swoich modłach
    Wspomnij koniecznie każdy z moich grzechów.

    Autor: William Shakespeare"Hamlet" w przekładzie Stanisława Barańczaka.

    Ελλάδα - spr.

    - Czy ten sprawdzian będzie taki sam jak poprzedni?
    - Nie, będzie zupełnie w pizdu inny.

    No i był... Szkoda, że nie pod względem ocen.

    Mimo, że przynajmniej nie zaznaczyłem Grecji na Półwyspie Apenińskim, czy też Iberyjskim. Znałem wszystkie szczegóły wpraw A. Wielkiego, który się oczywiście nie pojawił. Podobnie jak bitwy wojny Peloponeskiej. Nie pojawił się też, dobrze mi znany, ustrój polityczny Aten i Sparty. Jednym słowem szmata.

    wtorek, 24 października 2006

    Sam z życiem się zmagam

    ...Dziś sam z życiem się zmagam...

    poniedziałek, 23 października 2006

    Byłam głupia?

    ..Byłam głupia
    Teraz to wiem..

    niedziela, 22 października 2006

    My tipical week

    My typical week starts at the Monday morning.

    From Monday to Friday nothing interesting happens. Every day I get up at 7 AM, I have a shower and a breakfast. I leave the house at quater to 8 AM. I get to school at about eight and then I start my first lesson. Lessons begin at 8 AM and finish at 2 PM.

    Then I leave school at quater past 2 PM, so I get home at about half past two pm. o'clock. At 3 PM I cook a dinner for my father and me. At about 3.30 PM, when my father comes back to house from his office, we have a dinner.

    After dinner I'm doing my homeworks. Sometimes when I have a lot of work at school I study for two or three hours. Next I watch TV, read magazines, or surf on internet. I go to bed at the midnight.

    Weekends are more interesting, because – at last – I have some free time.

    Friday evenings are my favourite part of the week. I usually spend them with my friends. We're meeting and having a party at a disco or simply talking until late night time.

    At Saturday mornings, I usually stay in bed for a long time. I usually don't get up until 10.00 am. After breakfast and shower I clean up my room. Next I working on Wikipedia and Wikinews – I am a Wikipedian, write many e-mails or playing computer games. In the evening I usually go out to the cinema, concert or other event. Occasionally I go shopping with my parents or friends. I often don't spend Saturday evenings at home.

    On Sundays again I sleep until 10.00 or 11.00 AM. Then I usually stay at home. I have a breakfast and a dinner together with my family. I watch TV, read magazines or books or listen to the music. I just relax. In the evening I go to church. When I'm back, I have a wash up and surf on the Internet. I go to bed at the midnight.

    I

    Zakończenie roku szkolnego, dyskoteka na którą wcale nie miał ochoty iść. Kolejna dura, nudna impreza - pomyślał. Jednak było trzeba się pokazać. Choć na chwilę, odprawić rytuał i zniknąć.

    Ciężko przyszło mu zebranie sie w sobie, nagromadzenie odpowiedniej ilości sił by tam pójść, jednak presja społeczeństwa jak zwykle była większa od leków i niechcenia. Stwierdził, że pójdzie. Pójdzie by wreszcie dali mu spokój i przestali zrzędzić.

    Po części oficjalnej usiadł przy barze i zamówił piwko. Siedzi sam, kończąc trzecie piwo. I nagle jego wzrok zatrzymuje się na istocie niepojęcie pięknej, cudownej i zmysłowej. Nie wiedzieć czemu serce zaczyna bić mocniej.

    Czuje na sobie jej spojrzenie, głębokie spojrzenie w oczy i szczery uśmiech. Po chwili, gdy już trochę doszedł do siebe, odwzajemnia się tym samym. Nie przestają na siebie patrzeć, nie spuszczają z siebie wzroku choćby na moment.

    Żadne nie podejmuje pierwszego kroku. Tylko ten wzrok, to im wystarcza...

    I wszyscy poszli, wyrwali się z beznadziejności.

    I wszyscy pójdą,
    I wszyscy poszli.
    Wyrwą się z beznadziejności.
    Wyrwali się z beznadziejności.
    Przestaną być bezbarwni.
    Przestali być bezbarwni.
    Uśmiechną się.
    Uśmiechnęli się.

    I tylko ja zostanę?
    W tej beznadziejności?
    Nie ufając nikomu?
    Znużony życiem,
    Ukryty w cieniu?
    Winny coś życiu?

    A może to ono jest coś komuś winne.

    Bashed and inspired of: esborrany "Alone in miss'd world".

    sobota, 21 października 2006

    Sobotnie spotkanie.

    Nie ma to jak spotkanie w gronie starych znajomych. W gronie starych pięknych znajomych. ;-)

    BTW: What I am doing, it's nonsense. Am I falling in love? This is impossible, not I.

    Piepszony pedał.

    Bicicletta maledetta! Il pedale di bicicletta maledetto!

    Kolejna ciekawa przygoda. Na szczęście tym razem odpadł sam pedał, a nie całe ramię i dało się jeszcze jakoś wrócić. Drugim pozytywnym aspektem jest fakt, że stało się to 2 km od domu, a nie 25 km.... Po trzecie - terzo – nie było jeszcze godziny 23 i nie wracałem, nieoświetlony, przez las. No i nie...

    Debilizm społeczeństwa.

    Załamałem się dziś poziomem umysłowym polskiego społeczeństwa. Nie jest to pierwszy raz, ale to się robi przerażające, bo część z tych ludzi m.in. decyduje o naszym losie, przyszłości, oszczędnościach itp.

    Nie będę przytaczał przykładów, bo nie o to chodzi, druga sprawa to ograniczone miejsce, bo jest tego masa. Na pewno każdy spotka gdzieś taki przypadki.

    Nie poddawajmy się walczmy z wszechobecnym debilizmem społeczeństwa!

    K.O.CHAM - krótkie przepraszam.

    Nie wiem po co to było. Nie wiem dla czego tak zraniło. Nie, jednak wiem... Wiem, ale nie powiem.

    Teraz już mam swój świat, swój własny świat. Przestałem płakać.

    W zdobywaniu innych wracał wciąż na tarczy. Ona jak grom z jasnego nieba - trafiła go nagle. Co takiego jest w niej? To nie pinda na obcasach, z krwi i kości dziewczyna.

    - Nie wiesz czemu? Nie rozumiesz? Powiedziałam Ci prawdę.
    - Ciągłe kłamstwa, wyjazdy, pod przykrywką romanse.
    - Nie no przestań, no bo Ty nie rozumiesz..
    - To wytłumacz.
    - Pytasz jaka przyczyna?
    Z emocji aż ściska Go w gardle, w zarodku chce zdusić smutek. Lamentuje w ciszy, a jego łzy to przyczyny skutek.
    - Tak, sumienie nie daje mi spać za wyrządzoną krzywdę. Będę tak żył jeszcze długo - zawiodłem wiem, że to przykre.
    - Nie wiem czemu ranisz tak mocno.
    - Nie liczę że wybaczysz, bo szczerze tego nie chce. Będę żył wspomnieniami.
    Brak chemii? Biły go myśli, jak jacyś sadyści... Wypalony doszczętnie.

    - Zdrady smak ponoszę klęskę.
    - Ściemniasz, że się wydurniasz!
    Jego uzasadnione pretensjie, że flirtuje najczęściej.
    - Nie znisę tej presji. Wciąż na mnie krzyczysz, nie przestając się wkurwiać!

    - Żyłem z tą świadomością, że w końcu kiedyś się stanie.
    - To nie były żarty.
    - Ale z uczuć obdarty.
    - Skłamałam ja oszust, skorzystałam ze środków. I brnęłam w to, mogąc być pewna, na sto, że z wzajemnością.
    - Ile to trwało?
    - Miałam powiedzieć wcześniej?
    - To bezsens.
    Nie wierzył w odejście, że zostawi Go wreszcie. Czuł, że wciąż ją Kocha.
    - Chciałam setki razy, skrywając swą depresję.
    Długo, po nocach, w poduszkę szlochał.
    - Myślałem, że z Tobą żyje nam się jak w bajce.
    - ...
    Zachować dumę, rzec tylko:
    - Rozumiem.
    - Czy wisz jak ja się teraz czuję i co teraz knuję.
    - Szczerze nie chcę Twoich przeprosin.
    - ...

    Teraz tylko pokochać inną. I żyć z nadzieją, by za kilka lat nie powtórzyła słowa 'wylot'.
    - Rzucę jeszcze tylko krótkie przepraszam i z Twojego życia zniknę.


    Bashed and inspired of: Slums Attack / Peja - "K.O.CHAM".
    BTW: 100. post.

    piątek, 20 października 2006

    Sorry.

    Long time, no see.
    Long time, no type.
    I seem to recall you.

    In the real word I was only an another system error.
    Sorry,
    I was being stupid.
    Sorry,
    I was Lord of Lamers.

    It would be nice if,
    If you know what I mean. . .

    Chodź za mną wieść życie tułaczy!

    A rycerz mówił: "Tak! twarz moja blada!
    Z innąm cię twarzą w czas szczęśliwy witał,
    Ja zdradzam! Będęż jak róża rozkwitał?
    Na moim czole napisano – zdrada...
    Kraj cały we krwi... Wznieś na księżyc oczy,
    Patrz na te okna, na szkle malowidła.
    Gdy błyśnie słońce, ów anioł roztoczy
    Różane lica a srebrzyste skrzydła;
    Lecz szklisty obraz przejęty księżycem,
    Teraz do lekkiej widm podobny larwy,
    Ciemniejszym patrzy i niepewnym licem,
    Smutną ma postać, obumarłe barwy:
    Inny jest człowiek, gdy o szczęściu marzy,
    Lecz gdy te same wzniosłe, piękne rysy
    Oświeci nieszczęść lampa, od tej twarzy
    Weselsze będą grobowe cyprysy.
    O luba moja! po co te rozmowy?
    Luba! chodź za mną wieść życie tułaczy!
    Chodź za wygnańcem potępionej głowy!
    Na twoim łonie dożyję siwizny,
    Siwizny nieszczęść, zdrady i rozpaczy".

    Author: Juliusz Słowacki Jan Bielecki: Rozdział IV.

    Przysięgałem sobie.

    Tyle razy przysięgałem sobie, że nie będę roztrząsał spraw, na które i tak nie mam wpływu. Nie będę sobie tym wszystkim nerwów szarpał. Nie będą się użalał. Zapomnę. I tak nic nie zmienię. Ale nie mogę. Bo już w nic nie wierzę. A jak mogę wierzyć skoro nawet największy mój wysiłek przecieka im... wam przez palne. Możecie już wszystko mówić, obiecywać, przyrzekać.

    Bashed and inspired of: "Dzień Świra".

    czwartek, 19 października 2006

    Life is a bitch.

    English:
    Life is a bitch.
    You suffer.
    Next you die.

    Polski:
    Życie to suka.
    Cierpisz.
    Potem zdychasz.

    Niezapomiany pokój

    Raz zaprosiła nas do domu
    Była wczesna, poranna pora
    Poszliśmy do jej pokoju
    Do dziś nie zapomniałem tego wystroju

    środa, 18 października 2006

    Bojaźń Boża

    Boga się boisz.
    Przed Bogiem uciekasz.
    Rozmowy unikasz.

    A na końcu istnienia,
    Lat milczenia,
    Żalu, smutku i cierpienia
    Oko w oko staniesz z Bogiem -
    Tym niby swoim wrogiem.

    On Cię nie ukarze,
    A drogę Tobie wskaże.

    Enamoured can't be sad.

    Zauważyłem ciekawą zależność: Ludzie zakochani nie powinni chodzić smutni, no chyba, że ukochany gdzieś przepadnie ;-)

    No, bo niby czemu mieliby być smutni? Przecież zalazł się ktoś tak wspaniały i wyjątkowy, kto Cię pokochał – powinieneś być najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Przecież to Twój główny cel w życiu. Gdy szybko go zrealizujesz, codzienna walka z problemami przyjdzie ci łatwiej, bo zawsze będzie ktoś kto będzie Cię wspierał, ktoś na kogo zawsze można liczyć, ktoś kto nie poleci w chuja, gdy najmniej się tego spodziewasz. Oby nie poleciał...
    Nie rozumiem jak można się smucić mając powody do radości. To nie tyle idiotyzm, co nieumiejętność docenienia prawdziwego piękna, prawdziwej radości, szczęścia, no lub też uczuć.

    Reasumując zakochany =/= smutny.

    Love or desire?

    Świat zatracił wartość.
    Nie dziś,
    Już dawno.
    - W telewizji to często pokazują miłość, jak jacyś tam się kochają albo mówią.
    - No, ja też tak myślę, w życiu to jest niemożliwe.

    Przestałem wierzyć, w te pierdolenie, że liczy się wnętrze, serce i uczucia. Przestałem wierzyć, że kiedyś Ci się uda. Jesteś zbyt dobra dla ludzi, a oni tego nie szanują.

    Tak. Ludzie dzisiejszego świata skupiają się wyłącznie na pożądaniu i zaspokojeniu pociągu seksualnego. W głównej mierze skupiamy się na aspektach cielesnych. Przytulanie, całowanie i macanki sprawiają nam przecież więcej radości niż głębokie spojrzenie w oczy, czy szczera rozmowa.

    Same pokemony kurwa,
    Same różowe gówna.

    Jeśli dążycie tylko do tego, to pamiętajcie, że dla samotnych zawsze istnieje ręka i nie warto się skurwić za byle co.
    "Życie jednak jest trochę za krótkie, by być samemu, by być w pojedynke."

    Bashed and inspired of: Świntuch Feat. Peja - "Te Rzeczy Są Fajne".

    poniedziałek, 16 października 2006

    Zmiana wyglądu

    Polski: Znów nastąpiła zmiana wyglądu.

    sobota, 14 października 2006

    Wtedy samotność płynie z rzekami...


    English:
    Loneliness is like a rain
    He rises from the oceans opposite evenings
    From plains that they are far and distant
    He flows to the sky that he are wields
    And he just falls on the city from the sky

    He sprinkles here on break down by hours
    When the morning wakes streets
    And when the men that they didn't find nor the scrap
    Sad, disappointed turn the backing
    And when folks that they are argued hatreds
    Must sleep was connected to one bed

    Then loneliness flows with the rivers...


    Español:
    La soledad está como una lluvia
    El sube de los océanos tardes opuestas
    De las llanuras que ellos son distantes y lejano
    El fluye al cielo que él son esgrime
    Y él acaba de caer en la ciudad del cielo

    El rocía aquí en roto por horas
    Cuándo la mañana despierta las calles
    Y cuando los hombres que ellos no encontraron ni el pedacito
    La vuelta triste y desilusionada el apoyo
    Y cuándo gente que ellos son discutidos los odios
    Debe dormir fue conectado a una cama

    Entonces soledad fluye con los ríos...


    Français:
    La solitude est comme une pluie
    Il s'élève des océans les soirs opposés
    Des plaines qu'ils sont extrêmes et lointains
    Il coule au ciel qu'il est manie
    Et il tombe juste sur la ville du ciel

    Il asperge ici sur la coupure en bas par les heures
    Quand le matin réveille des rues
    Et quand les hommes qu'ils n'ont pas trouvé ni le fragment
    Le virage triste et déçu le soutien
    Et quand les gens qu'ils sont disputés des haines
    Doit dormir à été connecté à un lit

    Alors la solitude coule avec les rivières...


    Italiano:
    La solitudine è come una pioggia
    Sorge dagli oceani le sere opposte
    Dalle pianure che sono lontani e distanti
    Scorre al cielo che sono maneggia
    E cade appena sulla città dal cielo

    Spruzza qui sulla rottura giù dalle ore
    Quando la mattina sveglia delle strade
    E quando gli uomini che non hanno trovato né il pezzetto
    Il giro triste, deluso il supporto
    E quando folk che sono discussi degli odio
    Dormirà è stato collegato a un letto

    Poi la solitudine scorre con i fiumi...


    Polski:
    Samotność jest tak jak deszcz.
    Z morza naprzeciw wieczorom wznosi się;
    z równin, co dalekie są i odległe,
    płynie ku niebu, którym zawsze włada.
    I dopiero z nieba na miasto opada.

    Kropi w bezpłciowe tu na dół godziny,
    gdy w ranek ulice wchodzą zakrętami
    i gdy ciała, co nie znalazły ni krztyny,
    odwracają się smutne, zawiedzione plecami;
    i gdy ludzie, co żarci są nienawiściami,
    jednym łóżkiem muszą spać związani:

    wtedy samotność płynie z rzekami...


    Português:
    A solidão é como uma chuva
    Levanta dos oceanos noites opostas
    De planícies que eles são distantes e distantes
    Flui ao céu que ele são maneja
    E acaba de cair na cidade do céu

    Espalha aqui em pausa para baixo por horas
    Quando a manhã desperta ruas
    E quando os homens que eles não acharam nem o pedaço
    Volta decepcionada triste o apoio
    E quando os povos que eles são argumentados ódios
    Deva dormir foi ligado a uma cama

    Então solidão flui com os rios...


    русски:
    Одиночество походит на дождь
    Он поднимается от океанов противоположные вечера
    От равнин, что они далеки и отдаленны
    Он течет к небу, что он - владеет
    И он только падает на город от неба

    Он опрыскивает здесь на, сломались к часам
    Когда утро пробуждает улицы
    И когда мужчины, что они не находили, ни отходы
    Грустный, разочарованный поворот поддержка
    И когда люди, что они - обсужденная ненависть
    Должен спать был связан с одной кроватью

    Тогда одиночество течет с реками...

    piątek, 13 października 2006

    Psychozabawowy mix


    Czy jesteś wrażliwy?

    W Twoim przypadku można by chyba mówić o zasadzie złotego środka. Jest w Tobie zarówno trochę wrażliwości jak i zdecydowania. Wszystko zależy od tego, czego dotyczy aktualne przeżycie oraz z kim jest ono związane.

    W stosunku do bliskich osób jesteś osobą wrażliwą i delikatną. Wiele byś dał za to, by byli szczęśliwi. Potrafisz godzinami słuchać zwierzeń swojego najbliższego przyjaciela, choć innym razem dla własnej żony nie masz za wiele czasu. Taka z Ciebie pokrętna dusza... decyduje o tym jakby waga problemu, bo na mało ważne sprawy nie zamierzasz tracić czasu. Dlatego jednego dnia będziesz z uwagą i empatią kogoś wysłuchiwał, innego przeprosisz za brak dla niego czasu.

    Oddzielasz sprawy ważne od mniej istotnych. Innym może się to wydawać brakiem wrażliwości, ale Ty sam najlepiej wiesz czego chcesz. Ludziom pokazujesz się jako osoba silna, zdecydowana, którą nie tak łatwo zranić. Chyba trochę pracowałeś nad takim obrazem siebie? Przeżywasz przecież wiele wzruszeń, które ukrywasz pod maską obiektywności, zdystansowania...

    Cóż, sam wiesz lepiej co dla Ciebie dobre. Choć Tobie samemu nie tak łatwo się wzruszyć. Jednak nie jest Ci obojętna krzywda innych ludzi, szczególnie ta niezasłużona. Jeśli jesteś pewny siebie, potrafisz walczyć w obronie innych jak lew, nawet gdyby kosztowało Cię to wiele wysiłku, czasu czy pieniędzy.

    środa, 11 października 2006

    A nie było znużenia


    Nawet nie było dziś znużenia
    Aż tu ty nawiedziły go wspomnienia
    Piękne sny i marzenia
    Oraz do muzy westchnienia

    Tu tworzył


    Pałacyk, rzeczka, zakątek leśny,
    Koniec świata, nawet dźwięk bezdźwięczny.

    Tu tworzył.
    Tu pozostał wieczny.

    Opluty


    Kolega? Znajomy? Przyjaciel?
    Nieważne.
    Raz naplułem mu w twarz.
    Już nie zna mnie.

    Skok na bungee


    Odeszłaś jak Urszulka,
    I smutek był równie wielki.
    Skoczyłem na bungee.
    Nie zapiąłem jednej szelki.

    Kiedy?


    Kiedy się wreszcie spełni senne marzenie?
    Kiedy porzuci ból, smutek i serca krwawienie?

    Kolejne beznadziejne teksty


    Kolejne niby poetyckie teksty,
    Jedne wesołe, inne smutne.

    O tym co nas ciekawi,
    Nurtuje lub męczy.
    O życiu, o śmierci,
    Mądre i głupie.

    Pisane z serca?
    A może wysrane z dupy.

    Ledwie szkic szkicu


    Nie chciał pokazać dziś światu co stworzył,
    Bo to ledwie szkic szkicu.
    Nie chciał byś wyśmiany,
    Odepchnięty i zbluzgany.

    Czy jednak nieoszlifowany diament nie jest diamentem?
    Czy róża pod inną nazwą pachniałaby inaczej?

    Zabrał kartkę rower i długopis,
    Ruszył w świat szeroki.
    Jak "gdzie jedzie?".
    Tam gdzie serce go poniesie.
    Aby pisać o tym wierszem,
    Co czuje wraz z przeszywającym ciało dreszczem.

    Perfect - Nie płacz Ewka


    Żegnam was już wiem nie załatwie wszystkich pilnych spraw
    ide sam własnie tam gdzie czekaja mnie
    Tam przyjaciól kilku mam od lat , dla nich zawsze śpiewam dla nich gram
    jeszcze raz zegnam was nie spotkamy sie.

    wtorek, 10 października 2006

    Ludzie


    Na prawo ludzie, na lewo ludzie,
    Każdy coś od Ciebie chce.
    Nie masz czasu, nie masz chęci,
    A tu znów nad głową Tobie smęci.
    Ludzie z problemami, nie kochani,
    Zwykli - jak my wszyscy.

    A wraz z nim umrze jego sztuka


    I nikt już nie będzie pamiętał
    Gdy spalą go i zakopią tej w ponurej brudnej ziemi
    Raz w roku świeczkę zapalą
    Czasem ktoś kwiaty podrzuci
    Ale nie poduma
    Bo nad czym
    A przecież to również dzięki niemu
    Świat jest teraz taki
    I nawet jak się dzieci dochowa
    Czy wnuków
    One też zapomną
    Może imię
    Datę urodzenia z ciekawości
    Ale co zrobił
    Co tworzył
    Umrze Ars longa, vita brevis
    Bo wraz z nim umrze jego sztuka
    Nikt nie zapamięta
    Bo nie chciało mu się
    Przelewać myśli na papier

    Nie zauważam ludzi...


    Polish:
    O to mnie dobiło. Jak mogę nie zauważać Cię celowo? Jak Ty w ogóle na to wpadłaś? Zwykle, gdy jadę na rowerze to albo muszę się gdzieś dostać, albo rozmyślam, a wtedy nie widzę już niczego poza swoją chorą psychiką.

    Tak bardzo mnie boli, gdy nawet nie starasz się wyjaśnić sytuacji. Zwykle kierujesz się mylnym pierwszym wrażeniem, niestety nie Ty jedna. Wciąż oceniamy innych tylko na podstawie zdania innych osób, czy innych takich. Wyrabiamy sobie o kimś opinię w ogóle nie zamieniając z nim słowa.

    Nie lubię, gdy tylko wpadasz rzucasz oskarżenia i znikasz.

    Il salto segreto.


    Polski: Dziwny dzień, dziwni ludzie.
    Dziwny jest ten świat.
    Jeszcze mnie kurwa dobiłeś z samego rana tym jebanym tekstem:
    Ciebie się nie pytam, bo i tak ci się nie chce.
    Italiano: Non lascio attraverso qualunque salti! Ho scoperto su questo dopo il fatto, dagli amici fidati. :-/

    To lubię


    Adam Mickiewicz - To lubię

    Zostać na polu samemu i w nocy,

    "To lubię - rzekłem - to lubię!"

    poniedziałek, 9 października 2006

    Ktoś z kim można porozmawiać


    Nareszcie, znów znalazł się ktoś z kim można porozmawiać. Nie tyko o tej piepszonej pogodzie, ale o tym co w życiu na prawdę ważne o uczuciach i innych taki. Ktoś kto rozumie i ma na ten temat własne, wciąż mnie fascynujące, zadnie. Parce-que:

    Miło nie czuć się samotnym pośród tłumów.

    Zmarł Marek Grechuta




    Polish: Czytaj więcej w Wikinews.



    English: The Mark Grechuta was died in the Warsaw today.

    niedziela, 8 października 2006

    Dzielna mała myszka


    Français: Un lion assoupi en son antre fut éveillé par une souris lui courant sur le visage. Se mettant en colère il la saisit de sa patte et était sur le point de la tuer. La souris, terrifiée, lui demanda piteusement de l'épargner. "Je t'en prie, laisse-moi partir," cria-t-elle, "et un jour je te rembourserai de ta gentillesse." L'idée qu'une créature si insignifiante puisse être jamais capable de faire quelque chose pour lui amusa tant le lion qu'il rit aux éclats et la laissa aimablement partir. Mais l'occasion vint finalement pour la souris. Le lion un jour se prit dans un filet qui avait été placé là par quelque chasseur, et ententant son rugissement de colère la souris le reconnut et courut sur les lieux. Sans plus de cérémonie elle se mit à ronger les cordes de ses dents, et parvint avant longtemps à libérer le lion. "Voilà !" dit la souris, "tu t'es moqué de moi lorsque j'ai promis de te rembourser : "mais, vois-tu, même une souris peut aider un lion;"

    English: Once, as a lion lay sleeping in his den, a naughty little mouse ran up his tail, and onto his back and up his mane and danced and jumped on his head... ...so that the lion woke up. The lion grabbed the mouse and, holding him in his large claws, roared in anger. 'How dare you wake me up! Don't you know that I am King of the Beasts? Anyone who disturbs my rest deserves to die! I shall kill you and eat you!' The terrified mouse, shaking and trembling, begged the lion to let him go. 'Please don't eat me Your Majesty! I did not mean to wake you, it was a mistake. I was only playing. Please let me go - and I promise I will be your friend forever. Who knows but one day I could save your life?' The lion looked at the tiny mouse and laughed. 'You save my life? What an absurd idea!' he said scornfully. 'But you have made me laugh, and put me into a good mood again, so I shall let you go.' And the lion opened his claws and let the mouse go free. 'Oh thank you, your majesty,' squeaked the mouse, and scurried away as fast as he could. A few days later the lion was caught in a hunter's snare. Struggle as he might, he couldn't break free and became even more entangled in the net of ropes. He let out a roar of anger that shook the forest. Every animal heard it, including the tiny mouse. 'My friend the lion is in trouble,' cried the mouse. He ran as fast as he could in the direction of the lion's roar, and soon found the lion trapped in the hunter's snare. 'Hold still, Your Majesty,' squeaked the mouse. 'I'll have you out of there in a jiffy!' And without further delay, the mouse began nibbling through the ropes with his sharp little teeth. Very soon the lion was free. 'I did not believe that you could be of use to me, little mouse, but today you saved my life,' said the lion humbly.'It was my turn to help you, Sire,' answered the mouse. Even the weak and small may be of help to those much mightier than themselves.

    sobota, 7 października 2006

    I don't want the another love


    Polish:
    Zobacz orginał.
    by Esborrany

    Mocne? Na pewno, ale i tak zostawię ślad dla potomości.

    English:
    The Sun shines in my world rarely. The rain or the hail isn't odd in the centre of summer. Men avoid oneself mutually, and if they have to meet somewhere – they never look at eyes. Because the eyes are a window of soul. In my world nobody does want to look in anybody interior and usually he acts wrong first impression.

    There is no place for warm emotion in the my world. Everybody want to be the best, having in the ass other people. There folks missed, but they don't miss any more. They mentioned, but they don't mention any more. They meant, but they don't mean any more. They remembered, but they don't remember any more. They didn't cry, but cry now. Silently, in their empty pad.

    How did they get to my world? Surely they are there completely accidentally, so as I. And when they are only fallen in love, they will jerk out from this hopelessness. They will stop to be colourless, they will smile.

    And only I will stay left there, because You will not belove me, and I don't want the another love.

    piątek, 6 października 2006

    Ἀφροδίτη ή Ἀθήνη


    Polish: Czyż nie lepiej śnić o Atenie, niż na jawie musnąć Afrodyty - przebiegłej, niewiernej uwodzicielki. . .

    czwartek, 5 października 2006

    Wkurwiająca rozmowa


    Polish:
    • Kurwa
    • Nie, wcale nie mam dobrego humoru. Idiotyczne pytanie swoją drogą.
    • Nie wiem, co mnie wkurwia. Ale utwierdzasz mnie w przekonaniu, że TY.
    • Hm... Zapewne znaczy to, że trochę męczy mnie rozmowa z tobą.
    • Niedostępny

    In the mean mood


    English: I am in the mean mood. I do not know completely what to do with the coming day. To start for oneself and taste something to do, or live in the my gloomy, imaginary world and remember and meditate about Her.

    Español: Estoy en el humor malo. Yo no sé completamente lo que hacer con el día venidero. Para empezar para sí mismo y probar algo hacer, o para vivir en el mi mundo oscuro e imaginario y recordar y meditar acerca de Ella.

    Français: Je suis dans l'humeur moyenne. Je ne sais pas complètement ce que pour faire avec le jour prochain. Pour commencer pour soi-même et quelque chose de goût pour faire, ou habiter en le mon monde sombre et imaginaire et rappèle et médite d'Elle.

    Italiano: Sono nell'umore medio. Non so completamente ciò che fare col giorno prossimo. Per cominciare per sè stesso ed assaggiare qualcosa per fare, o vivere nell'il mio mondo oscuro, immaginario e ricordare e meditare di Lei.

    Polski: Mam podły nastrój. Kompletnie nie wiem co zrobić z nadchodzącym dniem. Zabrać się za siebie i spróbować coś zdziałać, czy dalej żyć w swoim ponurym, urojonym świecie i wspominać, rozmyślać o Niej.

    русски: Я нахожусь в скупом настроении. Я не знаю, полностью что сделать с прибывающим днем. Начинать для себя и испытывать кое-что, чтобы сделать, или жить в моем мрачном, воображаемом мире и помнить и размышлять о Ней.

    środa, 4 października 2006

    To było tylko złudzenie


    Polish:
    Pamiętasz lato jak ze snu? Pisałeś mu wtedy o tym jak Ci źle, że chciałabyś uciec daleko stąd. Prosiłaś, by jakoś Ci pomógł, urwał się z Tobą choćby zaraz, byle tylko nie zostawić Cię samej, o nie! Coraz szybciej, z coraz większą determinacją gnał do Ciebie, nigdy nie pozostawił by Cię bez opieki. Zrobił by wszystko, aby być znów w tobie, śmiać się i płakać. Dzielić się swoją radością, i na pół dzielić smutki Twe. Wszystko było tak proste w te dni. Powiedziałaś, że nigdy, nigdy aż tak słodkie były, jak krew, Twoje łzy.

    Słońce obniżało się na lini horyzontu. Spadało w dół, wciąż spadało nie mogąc spaść. Mąż tam w obcym ponurym świecie za funtem, odkładał funt na Twój wymarzony przepiękny dom. Mąż Twój wielbił Cię nad wszystko. Narzeczoną miał kiedyś jak ze snu. Z autobusem Arabów zdradziła go. Nigdy nie był już sobą, o nie.

    W pięknym baśniowym świecie żyliście razem i rzadko odwiedzaliście ponury świat rzeczywistości. Budziliście i zasypialiście w jednym wspólnym niebie. To było złudzenie - czarodziejka gorzałka tańczyła w Was. Koniec był o dwa kroki. Nie wiem ciągle dlaczego zaczęło się tak, czemu zgasło też nie wie nikt. I mimo wciąż wielu innych wspaniałych dni, żadne nie będą dla niego jak te z chorych wspomnień, o tych z wspaniałych dni.

    Emigrował z objęć Twych. Upadł nisko, na tyle nisko, że nie mógł już wstać. Dzień go wyganiał, a nocą znów wracały: żal, smutek i melancholijne wspomnienia.

    wtorek, 3 października 2006

    Smarkaty i pociągający


    Polish: "Smarkaty i pociągający" :D mort de rire.

    poniedziałek, 2 października 2006

    Uwolnij wiedzę!


    Polish:
    Czymże jest człowiek, jeżeli najwyższym Jego zadaniem i dobrem na ziemi Jest tylko spanie i jadło? Bydlęciem, Szczerym bydlęciem. Ten, co nas obdarzył Tak dzielną władzą myślenia, że może I wstecz i naprzód spoglądać, nie na to Dał nam tę zdolność, ten udział boskości Rozumem zwany, aby w nas jałowo Leżał i butwiał.
    Hamlet, akt IV, scena IV (przeł.:Józef Paszkowski)

    niedziela, 1 października 2006

    Staring somewhere far


    English: Staring, forgot that I am here. Absent, speechless and fars. You left me in the half word, in the half smile. You have so high fifted eyelids. In Your eyes is light, and behind the light is tree. I am in them (eyes), but you don't know about this. From suddenly ajar head to smart. Staring somewhere far, beyond oneself. And the fog of the melancholy shadows Your profile. You let me conjecture all in stillness. This hurts, because I don't know, where is I, and where are You. Staring, you forgot that I was here. Sadness came and separated us so suddenly. You left me such long second. I when look at myself in Yours eyes I was crying. Seems me that I lose You for ever... Suddenly the time stood up without the reason, and you are, staring somewhere far, beyond oneself.

    Polish: Zapatrzony zapomniałeś że tu jestem. Nieobecna, oniemiała i daleka. Zostawiłeś mnie w pół słowa w pół uśmiechu. Tak wysoko uniesione masz powieki. W Twoich oczach okno, a za oknem drzewo. Ja w nich jestem, ale nawet o tym nie wiesz. Z odchylona nagle w stronę światła głową. Zapatrzony gdzieś daleko, poza siebie. pozwalasz mi sie domyśleć wszystkiego w bezruchu. I mgła melancholii przesłania Twój profil. To boli, bo nie wiem, gdzie ja, a gdzie Ty. Zapatrzony, zapomniałeś, że tu jestem. Smutek przyszedł i tak nagle nas rozłączył. Zostawiłeś mnie w sekundzie takiej długiej. Gdy przeglądam sie w Twych oczach niewidzących, a ja płacze. Zdaje mi się, że na zawsze Ciebie tracę... Bez powodu nagle stanął czas i jesteś, zapatrzony gdzieś daleko, poza siebie.